Bartłomiej Barański w sobotnim meczu z Górnikiem Łęczna zdobył swoją drugą ligową bramkę dla Ruchu.
Ta pierwsza padła jeszcze w PKO BP Ekstraklasie w Radomiu.
- To zdecydowanie lepsze uczucie, strzelić gola na swoim stadionie niż na wyjeździe. Jestem bardzo zadowolony. Był moment euforii i ogromnego szczęścia. Cały czas na to pracowałem – podkreśla zawodnik Niebieskich, który w październiku skończy 18 lat.
Gol na 3:1 z łęcznianami był dziełem nastolatków, bo asystę zanotował Szymon Karasiński, a młodzieży pomógł tez Daniel Szczepan. – Utrudnił zadanie obrońcom i… cieszę się, że się odsunął, bo w pewnym momencie obawiałem się, że trafię w niego. Na szczęście tak się nie stało, piłka poleciała w kierunku bramki, a dość dobrze ją uderzyłem, dlatego skończyło się golem na 3:1, który dał nam trochę spokoju – mówi „Bibi”.
Dla Bartka był to trzeci występ w tym sezonie. Wcześniej zagrał w Niecieczy - gdzie również wszedł na murawę z ławki – oraz od pierwszej minuty w Płocku.
- Początek rundy był dla mnie ciężki. Najpierw doznałem kontuzji, potem miałem lekkie problemy zdrowotne i musiałem odbudowywać swoją pozycję. Teraz nastąpiła zmiana trenera, każdy z nas wchodził w spotkanie z Górnikiem Łęczna z w miarę czystą kartą. Będę dawać z siebie wszystko, by grać. Cokolwiek się wydarzy, będę doceniał każdą minutę – zaznacza Barański, który rywalizuje z innymi młodzieżowcami: wspomnianym Karasińskim oraz Mateuszem Chmarkiem. Całe to trio ma już w tej rundzie za sobą występy w podstawowej jedenastce Ruchu.
- Rywalizacji nigdy nie brakuje. Każdy z nas tak samo mocno pracuje, by zasłużyć na granie i móc pokazywać się z jak najlepszej strony przed chorzowską widownią – przyznaje młodzieżowiec Niebieskich, który w sierpniu zaliczył w Siedlcach zgrupowanie reprezentacji Polski U-19.|
- Było bardzo pozytywnie. Brano mnie pod uwagę jako prawoskrzydłowego, więc na nieco inną pozycję niż na co dzień w Ruchu. Uważam, że sobie poradziłem. To było fajne doświadczenie, móc rywalizować z innymi powołanymi do reprezentacji chłopakami. Uważam, że ciężką pracą, łapaniem minut i pozytywnym prezentowaniem się w pierwszej lidze jestem w stanie wywalczyć kolejne powołanie, ale czy na to liczę? Po prostu chcę ciężko pracować, a wtedy zobaczymy, co się wydarzy – mówi „Bibi”.