Nasz rywal, Górnik Łęczna, rozpoczął sezon od dwóch remisów i dwóch porażek. „Zielono-czarni” przyjeżdżają do Chorzowa zdeterminowani, by przerwać nie najlepszą serię i zgarnąć pierwszy komplet punktów.
Po spadku z Ekstraklasy w Łęcznej doszło do sporych zmian kadrowych. Z klubem pożegnało się aż dziesięciu podstawowych graczy. W składzie Górnika nie brakuje jednak doświadczonych zawodników. Barwy „zielono-czarnych” reprezentują m.in. Maciej Gostomski, Jonathan de Amo, nowo pozyskani Łukasz Grzeszczyk, Damian Zbozień i Maciej Biernat, czy też jedyny w kadrze łęcznian zawodnik z „Niebieską” przeszłością – Daniel Dziwniel. Trenerem zespołu pozostał Marcin Prasoł.
– Górnik posiada w składzie zawodników o dużych umiejętnościach. Każdy tydzień, każdy dzień działa na ich korzyść, będą grali lepiej z meczu na mecz. Dlatego tutaj dodawanie sobie punktów przed spotkaniem byłoby wręcz samobójstwem – podkreśla trener Ruchu Jarosław Skrobacz.
W pierwszych czterech kolejkach Górnik zdobył 2 punkty. Drużyna z Łęcznej przegrała minimalnie na wyjazdach z Puszczą Niepołomice i Stalą Rzeszów oraz remisowała przed własną publicznością z Sandecją Nowy Sącz i ostatnio z Resovią.
– Na pewno nie jest to wymarzony start, ale tak często dzieje się po spadku, że te drużyny potrzebuje więcej czasu, żeby zgrać wszystkich zawodników, bo jest to nowy zespół – mówi Jan Woś, asystent trenera Jarosława Skrobacza. – Patrząc statystycznie na te pierwsze mecze, mają 54% posiadania piłki, ponad 470 podań, z czego ponad 80% celnych. Jest to drużyna, która potrafi grać w piłkę, natomiast nie punktuje tak, jakby sobie tego życzyła. Myślę, że przyjedzie do nas zespół, który będzie kreował, raczej się nie okopie. Nasza duża rola w tym, by właściwie się do tego spotkania przygotować, bo patrząc w tabelę można czasem odpłynąć, a fakty są takie, że tutaj każdy przeciwnik stawia swoje warunki i trzeba być tego świadomym, że w tej lidze wyniki są bardzo różne. Często drużyna stawiana w roli faworyta przegrywa – wskazuje trener Woś.
Więcej w programie CZAS NA SZPIL: