Trzy razy obejmowaliśmy prowadzenie, przez godzinę graliśmy w liczebnej przewadze, ale tylko zremisowaliśmy w Krakowie w 17. kolejce PKO BP Ekstraklasy.
Zimowa aura storpedowała tę kolejkę i również mecz w Krakowie stał pod znakiem zapytania, ale na nieco ponad 45 minut przed planową godziną pierwszego gwizdka gospodarze poinformowali, że decyzją delegata PZPN rozpoczniemy zgodnie z planem. Trener Jan Woś dokonał dwóch zmian w jedenastce, w porównaniu do remisowego starcia z Cracovią, desygnując do gry Tomasa Podstawskiego i Filipa Starzyńskiego. Dla „Figo” był to premierowy występ w w wyjściowym składzie od ponad trzech miesięcy. W kadrze na mecz z „Pasami” nie znaleźli się natomiast Kacper Skwierczyński, Konrad Kasolik, Juliusz Letniowski, a także kontuzjowany Patryk Sikora.
W pierwszym kwadransie dwukrotnie byliśmy bliscy objęcia prowadzenia. Sebastian Madejski, bramkarz Cracovii, najpierw obronił strzał Miłosza Kozaka z rzutu wolnego, a potem w jeszcze lepszym stylu – uderzenie głową Filipa Starzyńskiego po dośrodkowaniu Kozaka. Czego nie dokonał Ruch, udało się miejscowym, gdy Michał Rakoczy z bliska zamknął płaskie dogranie Benjamina Kallmanna. Była 18. minuta i Niebiescy musieli przystąpić do odrabiania strat.
Kolejna część pierwszej połowy potoczyła się dla chorzowian idealnie. W 27. minucie Krzysztof Kamiński dalekim wykopem uruchomił Kozaka. Ten nie dał rady co prawda sfinalizować sytuacji sam na sam, a próbę obsłużonego przez niego Łukasza Monety zablokował Otar Kakabadze, ale po niekrótkiej konsultacji z VAR-em sędzia Tomasz Kwiatkowski uznał, że w nieprzepisowy sposób. Gruzin ujrzał czerwoną kartkę, karnego na gola – swojego szóstego w sezonie – zamienił Daniel Szczepan. Było 1:1, Ruch grał 11 na 10 i przed przerwą nie było to jego ostatnie słowo.
Co prawda w 39. minucie odetchnęliśmy, gdy Rakoczy w dogodnej pozycji obił słupek, ale końcówka należała do Niebieskich. W 42. minucie po centrze Filipa Starzyńskiego z kornera gospodarzy uratowała jeszcze poprzeczka, ale w doliczonym czasie – tym razem z narożnika dośrodkowywał Kozak – w podbramkowym zamieszaniu grupę 1000 fanatyków Niebieskich uszczęśliwił Mateusz Bartolewski. Na przerwę do szatni podopieczni trenera Wosia schodzili zatem z przewagą liczebną w zdobytych bramkach i liczbie zawodników na murawie.
Po kwadransie drugiej połowy Cracovia wyrównała. Do ładnego zagrania z głębi pola doszedł Kallman, zagrał z pierwszej piłki wzdłuż bramki, a tam Karol Knap niewiele sobie robiąc z obecności naszych obrońców ze spokojem przygotował sobie pozycję do strzału i posyłając piłkę między nogami zasłoniętego Krzysztofa Kamińskiego skorygował wynik na 2:2, który w takich okolicznościach, wobec gry 11 na 10, nie miał prawa nas satysfakcjonować.
Błyskawicznie, już po czterech minutach, odzyskaliśmy prowadzenie. Miłosz Kozak zanotował premierową asystę w barwach Niebieskich, a sytuacji sam na sam z Madejskim nie zmarnował Szczepan, kompletując dublet, zdobywając gola nr 7 w sezonie – a trzeciego z akcji. Chwilę później na 4:2 podwyższyć mógł Kozak, lecz spudłował z dobrej pozycji, a swoją okazję po sprawnej kontrze zaprzepaścił także wprowadzony z ławki Michał Feliks.
Zamiast zamknąć ten mecz, niestety pozwoliliśmy gospodarzom wyrównać. W 77. minucie Knap wystąpił tym razem w roli asystenta, dośrodkowując z rzutu wolnego, z czego użytek zrobił Patryk Makuch, z bliska nie pozostawiając złudzeń Kamińskiemu i trafiając na 3:3. Znów jednak byliśmy w stanie natychmiast podnieść się i odzyskać prowadzenie. Tym razem do siatki Pasów – po rykoszecie od Knapa – znalazł drogę Tomasz Swędrowski, kontynuując to szalone popołudnie przy Kałuży.
I niestety to nie był jego ostatni akord. W zamieszaniu ręką zagrał Przemysław Szur. Sędzia Kwiatkowski obejrzał tę sytuację na monitorze, wskazał na 11. metr, a karnego na swoją drugą tej niedzieli bramkę zamienił Karol Knap. Skończyło się remisem, który ma dla nas smak bardziej gorzki od niejednej porażki.
Nie przełamaliśmy się po 15 meczach bez zwycięstwa, w tym 14 ligowych, sięgając po 3 punkty pierwszy raz od 28 lipca. Półmetek sezonu osiągamy z dorobkiem 11 punktów, redukując straty do rywali znad kreski. W 2023 roku do rozegrania zostały jeszcze dwie kolejki. Nim zakończymy go wyjazdem do Łodzi na konfrontację z ŁKS-em – już w ten piątek o 18:00 gramy w Chorzowie z Zagłębiem Lubin. Bądźcie z nami na Stadionie Śląskim.
Cracovia - Ruch Chorzów 4:4 (1:2)
1:0 Michał Rakoczy, 18 min.
1:1 Daniel Szczepan z rzutu karnego, 32 min.
1:2 Mateusz Bartolewski, 45+1 min.
2:2 Karol Knap, 60 min.
2:3 Daniel Szczepan, 64 min.
3:3 Patryk Makuch, 77 min.
3:4 Tomasz Swędrowski, 81 min.
4:4 Karol Knap z rzutu karnego, 89 min.
Cracovia: Madejski – Ghita, Jugas (74 Rapa), Hoskonen - Kakabadze, Atanasov (74 Rózga), Knap, Rakoczy, Skovgaard (84 Śmiglewski) - Makuch, Kallman; trener: Jacek Zieliński.
Rezerwowi: Hrosso, Glik, Bochnak, Jodłowski, Myszor, Zaucha.
Ruch: Kamiński – Michalski, Szur, Sadlok (72 Szymański), Bartolewski – Podstawski, Swędrowski – Kozak (90 Foszmańczyk), Starzyński (58 Feliks), Moneta (90 Długosz) – Szczepan; trener: Jan Woś.
Rezerwowi: Buchalik, Sedlak, Steczyk, Barański.
Żółte kartki: Sadlok, Podstawski, Swędrowski
Czerwona kartka: Otar Kakabadze za zagranie ręką, 30 min.
Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Widzów: 6 945.