Wychowanek Niebieskich w sobotnim meczu z Jagiellonią Białystok zanotował swój setny oficjalny występ w pierwszej drużynie Ruchu.
- Pamiętam moment, w którym wchodziłem do pierwszej drużyny – mówi Tomasz Wójtowicz. - Trzy lata minęły jak mrugnięcie okiem. Aż się zdziwiłem, że to już 100 meczów; sądziłem, że trochę do tej liczby jeszcze może brakować. Osiągnąć ją, zwłaszcza w takim klubie jak Ruch, to jest coś. Nie sądziłem, że stanie się to tak szybko. Nie zmienia to jednak wiele, bo staram się podchodzić tak samo do każdego spotkania, dając z siebie 100 procent. A czy to mecz setny, czy sto dziesiąty – zawsze będzie dla mnie tak samo ważny.
Na sto występów Tomasza Wójtowicza z eRką na piersi składa się:
Wahadłowy z rocznika 2003 debiutował 1 września 2020 roku u trenera Łukasza Berety, właśnie w meczu Pucharu Polski Podokręgu Katowice, w którym Ruch pokonał Stadion Śląski Chorzów 3:0. Tomek w 63. minucie zmienił Mateusza Winciersza. W lidze pierwszy raz pojawił się na boisku 27 marca 2021, gdy pokonaliśmy MKS Kluczbork 4:1.
- Lepiej pamiętam właśnie ten ligowy debiut. Zmieniałem „Ecika” Janoszkę. To było fajne uczucie dla chłopaka z akademii, wychowanka. Każde kolejne spotkanie mnie rozwijało, łapałem regularność, wzrastała moja pewność siebie. Choć jestem młodym zawodnikiem, to w szatni jednym z bardziej doświadczonych w grze w Ruchu – ale do tych najbardziej doświadczonych pod względem występów w lidze, w seniorskiej piłce, wiele mi brakuje – zaznacza Tomasz Wójtowicz.
Gdy słyszy pytanie o swój jeden najlepszy, ulubiony mecz w Ruchu, chwilę się zastanawia. Ale w końcu odpowiada:
- Z Wisłą w Gliwicach, w pierwszej lidze. Zaliczyłem asystę do Michała Feliksa, to był istotny mecz w walce o awans. Nie tylko ja, ale wszyscy dobrze się zaprezentowaliśmy i efektownie wygraliśmy – wspomina.
Pierwsza setka Tomasza Wójtowicza stała pod znakiem trzech z rzędu awansów. Początek drugiej to walka o utrzymanie PKO BP Ekstraklasy dla Chorzowa.
- Ostatnie występy mogą napawać pewnym optymizmem, ale nadal brakuje nam tego, co najważniejsze, czyli wyników. Patrząc na naszą grę i to, że potrafimy prowadzić z tak dobrym rywalem ja Jagiellonia, miejmy nadzieję, że w końcu wygramy, zdobędziemy upragnione 3 punkty i nabierzemy rozpędu. Czas ucieka, dlatego do dobrej gry musimy dołożyć to, co najważniejsze, czyli wyniki – podkreśla młodzieżowiec Niebieskich.
Gratulujemy jubileuszu!