- Jedziemy do Krakowa powalczyć, pokazać się z lepszej strony niż choćby w pierwszej połowie meczu z Koroną i w końcu wygrać – zapowiada Jan Woś przed niedzielnym (12:30) spotkaniem z Cracovią.
Półmetek sezonu PKO BP Ekstraklasy drużyna Niebieskich osiągnie w niedzielne popołudnie w Krakowie. W ramach 17. kolejki rozgrywek Ruch zmierzy się z Cracovią, plasującą się tuż nad strefą spadkową – przy jednym spotkaniu mniej (zaległości z Legią) zgromadziła o 6 punktów więcej. To zatem dla chorzowian kolejna szansa, by zbliżyć się do rywali znad „kreski”.
- Zrobimy wszystko, by tak się stało – mówi Jan Woś, szkoleniowiec Niebieskich. - Ostatni mecz, jak już wszyscy o tym powiedzieli, nie był w naszym wykonaniu najlepszy. Udało się natomiast strzelić Koronie gola i żałujemy bardzo, że nie dowieźliśmy korzystnego wyniku do końca. Taki był plan na mecze z rywalami z dołu tabeli, by nam nie odskoczyli; byśmy do nich doskoczyli. W ostatnim meczu było bardzo blisko, a teraz przed nami kolejny, którego ciężar gatunkowy znamy. Wiemy, że ewentualne zwycięstwo bardzo wiele nam daje – dodaje Woś.
W porównaniu do remisowego starcia z Koroną, do dyspozycji sztabu po pauzie za kartki wracają Konrad Kasolik i Szymon Szymański.
- Musimy się poruszać w obrębie kadry, którą mamy. Jest nas sporo, każdy liczy na swoją szansę i na treningach robi wszystko, by się załapać. Naszą rolą, sztabu, jest dobranie odpowiednich ludzi do taktyki, którą chcemy zaproponować drużynie – przyznaje trener Ruchu, podkreślając też wagę aspektu mentalnego.
- Umiejętności to jedna sprawa; ale jeśli nie potrafisz sobie poradzić z psychiką, to nawet jako najlepszy zawodnik będziesz miał problemy ze wszystkim. To nasza największa rola: dotrzeć do zawodników, by grali to, co potrafią i byli odważni w tym, co robią. Wtedy efekty muszą przyjść – przekonuje szkoleniowiec Niebieskich.
Cracovia w niedzielę poszukiwać będzie przełamania. W lidze nie wygrała sześciu ostatnich meczów. - Patrząc na jej skład, liczbę obcokrajowców – z pewnością musi być niezadowolona z zajmowanego miejsca, ale o wszystkim decyduje boisko. Jedziemy do Krakowa powalczyć, pokazać się z lepszej strony niż choćby w pierwszej połowie meczu z Koroną i w końcu wygrać – zapowiada Jan Woś.