Adam Vlkanova był jednym z pięciu piłkarzy, którzy w piątkowym meczu z Legią Warszawa oficjalnie zadebiutowali w barwach Ruchu. Jakie odczucia towarzyszyły Czechowi po ostatnim gwizdku?
- Uważam, że graliśmy solidnie i momentami byliśmy lepsi, a jedna z niewielu do tamtej chwili okazji Legii skończyła się golem. Potem miała inne szanse, ale wcześniej to my mieliśmy więcej dobrych akcji. Zostajemy jednak z pustymi rękami i to dla nas bardzo niedobre. Jesteśmy w takiej sytuacji, że potrzebujemy każdego punktu, musimy punktować z każdym, a zostało nam już tylko 14 meczów – mówił Adam Vlkanova po piątkowej porażce z Legią Warszawa.
Czeski pomocnik debiutujący w barwach Niebieskich był chwalony przez kibiców za swoją grę. - Zostałem ustawiony trochę wyżej niż w meczach kontrolnych. To dla mnie lepsze, tak wolę. Grało mi się dobrze, dobrze się czułem, choć boisko było ciężkie i czasem chciałeś biec, a stopa zostawała w miejscu. Nie strzeliłem gola, nie miałem asysty, przegraliśmy. Jeśli drużyna nie zdobywa punktów, to tak naprawdę nic innego nie ma znaczenia – przyznawał piłkarz wypożyczony z Viktorii Pilzno.
Przy okazji środowej prezentacji i piątkowego meczu poczuł już na własnej skórze, co to znaczy chorzowska publika.
- Atmosfera była niesamowita. W Czechach tego nie ma. Mam nadzieję, że takich chwil będzie więcej. Oczywiście, nie zawsze tu gra Legia, dlatego tym bardziej jako zespół musimy wreszcie wygrać dla kibiców. Myślę, że każdy z nich widział, iż gramy dobrze, na 100 procent; że zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Wynik jest jednak zły. Trzeba wygrać, dodać kibicom wiary i poczucia, że możemy utrzymać się w Ekstraklasie – zaznaczał Adam Vlkanova.
Przed Ruchem mikrocykl przygotowawczy do sobotniego starcia z Wartą Poznań. - Musimy wygrać. Nie wiemy jeszcze, jak zagra z Rakowem, ale wiemy, że jeśli coś pójdzie w sobotę nie tak, odskoczy nam na 9 punktów. To już szalony dystans. Zrobimy wszystko, co się da, by zwyciężyć – zadeklarował czeski pomocnik Niebieskich.